Nie zdoła uniknąć ciemności: słońce spali mu zieleń, z oddechem i mowę utraci.
Rozdrapią mu skarby w jego domu, rozpłyną się w dzień Jego gniewu.
Szeol dla Niego jest nagi, Abaddon jest bez zasłony.
Czy schowa kto ogień w zanadrzu, by nie zajęły się jego szaty?
Czy kto pójdzie po węglach ognistych, a stóp nie poparzy?
Tak ten, kto idzie do żony bliźniego, kto jej dotknie, nie ujdzie karania.
Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni. Nie będą to węgle do ogrzewania, to nie ognisko, by przy nim posiedzieć.