Nie wytracili narodów, jak im to Pan nakazał.
Spojrzałem — oto nie ma ludzi i uciekły wszystkie ptaki przestworzy.
Zamienię Jerozolimę w stos gruzu, siedlisko szakali, miasta zaś judzkie w pustkowie, pozbawione mieszkańców.
Dzikie zaś osły stoją na pagórkach, chwytają powietrze jak szakale; ich oczy mętnieją, bo braknie paszy.
Kraj bowiem przepełniony jest cudzołożnikami ‹tak, cały kraj pogrążony jest w smutku z powodu przekleństwa, wyschły pastwiska stepowe›, ich zabiegi zmierzają ku złemu, ich siłą jest nieprawość.
Dlatego kraj jest okryty żałobą i więdną wszyscy jego mieszkańcy, zarówno zwierz polny, jak ptactwo powietrzne, a nawet ryby morskie marnieją.
Spustoszone jest pole, w żałobie jest ziemia, bo spustoszone jest zboże, wysechł moszcz, zwiędło drzewo oliwne.
Zawstydźcie się, rolnicy, narzekajcie uprawiający winnice, z powodu pszenicy i jęczmienia, bo znikło żniwo polne.
Uschła winna latorośl i zwiędło drzewo figowe, drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń — wszystkie drzewa polne uschły. I zniknęła radość spośród synów ludzkich.
Przepaszcie się i płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara pokarmowa i płynna.
Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana:
Ach, biada! Co za dzień! Bliski jest dzień Pański, a przyjdzie on jako spustoszenie od Wszechmogącego.
Czyż na naszych oczach nie znika żywność, a z domu Boga naszego — radość i wesele?
Pogniły ziarna pod swymi skibami, zniszczone są gumna, zburzone spichlerze, bo uschło zboże.
Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.