Lecąc cwałował na cherubie, a skrzydła wiatru Go niosły.
Przywdział mrok niby zasłonę wokół siebie, jako okrycie ciemną wodę, gęste chmury.
Od łona matki występni zeszli na bezdroża, od urodzenia zbłądzili głosiciele kłamstwa.
widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane.