Przyjdzie do tego wówczas, kiedy Pan da ci pokój po twych cierpieniach i kłopotach, i po twardej niewoli, którą cię przytłoczono,
że rozpoczniesz tę satyrę na króla babilońskiego i powiesz: O, jakże nadszedł kres ciemięzcy! Jak ustała jego zuchwałość!
Moje łono, moje łono! Wić się muszę w boleściach! Ściany mego serca! Burzy się we mnie serce — nie mogę milczeć! Usłyszałem bowiem dźwięk trąbki, wrzawę wojenną.
Oto na was sprowadzę naród z daleka, domu Izraela — wyrocznia Pana. Jest to naród niepokonany, naród starożytny, naród, którego języka nie znasz ani nie rozumiesz, co mówi.
Kto pozostanie w tym mieście, umrze od miecza, głodu i zarazy. Kto zaś wyjdzie, by się oddać w niewolę oblegającym was Chaldejczykom, będzie żył i otrzyma jako zdobycz własne życie.