a sam na [odległość] jednego dnia drogi poszedł na pustynię. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków.
Po co się daje życie strapionym, istnienie złamanym na duchu,
Moja dusza wybrała uduszenie, a śmierć — moje członki.
Zginę. Nie będę żył wiecznie. Zostaw mnie — dni me jak tchnienie.