On zatknie chorągiew dla dalekiego narodu i gwizdem wezwie go z krańców ziemi — i oto on przyjdzie rączy i lekki.
Nie ma w nim słabego ani zmęczonego, nikt nie drzemie ani nie śpi, nikt nie odpina pasa ze swych bioder ani nie ma rozerwanego rzemyka u trzewików.
Napadną na miasto, zdobędą mury, na domy się wdrapią, jak złodziej wtargną oknami.